-->

poniedziałek, 26 maja 2014

#98 Trusting II

Hejka!
 
Omomomom oto *tamtararam* drugi rozdział LMAO który jak zwykle dedykuję @CrazyMofos12369 zwanej inaczej jako Happy Tommo zwanej inaczej jako Werka zwanej inaczej jako WB zwanej inaczej jako prawie główna żona BooBear.

Pojawił się wyjątkowo dzisiaj :D
 
Nie przedłużając...

__________________________________________________

Po dwugodzinnym marszu postanawiacie się w końcu zatrzymać. Siadacie na trawie, a ty odpowiednio regulujesz wysokość i ilość krzaków jagodowych za pomocą swoich czarów. Następnie jedzie ten jakże skromny posiłek i ruszacie w dalszą stronę. W końcu jednak Louis jęczy:

- Wera, nogi mnie bolą, jestem zmęczony...

- Nie marudź- śmiejesz się.- Dopiero co mieliśmy przystanek...

- Wiesz co? Pierwszy raz słyszę cię, jak się śmiejesz. I powiem ci... że masz bardzo uroczy śmiech- czujesz, jak się rumienisz. Czemu on jest taki wkurzający?

- O, patrz, to będzie dobre miejsce na dom- wskazujesz na grube, karłowate drzewo.

- Nie za niskie? To znaczy...

- Zostaw to mnie.

Podchodzi do drzewa i wyciągasz ręce. Czujesz to charakterystyczne mrowienie w końcówkach palców, rozchodzące się po cały ciele i już po chwili czujesz, jak magia z ciebie uchodzi. Delikatnie rozrastasz drzewo, aby nie było puste w środku. Potem patrzysz na swoje dzieło.

- Chyba nie oto mi chodziło- mówi niepewnie chłopak.

- Spokojnie, jeszcze nie skończyłam- uśmiechasz się tajemniczo i kontynuujesz swoją pracę. Formujesz dokładnie gałęzie, a Louis gdzieś idzie. Gdy wraca, chwyta cię za ramię. ,Nie wiadomo czemu, jak to robi, czujesz dziwne motylki w brzuchu.

- Zostaw to, Werka. Twoja magia tutaj na nic się nie przyda. Mam dla ciebie niespodziankę, tylko zasłoń oczy.

 Posłusznie zasłaniasz oczy i idziesz w stronę, w którą prowadzi cię Louis.  Gdy chłopak zdejmuje ci opaskę, to, co widzisz, normalnie zapiera ci dech.



- Al-l-le jak ty to?- jąkasz się z wrażenia.

- Chodź dalej- zachęca cię.

Niepewnie wchodzisz do środka domu. Od razu nogi się pod tobą uginają.

- Wow, Louis! To jest... niebywałe- jąkasz się.- To... najbardziej urocza kuchnia, jaką widziałam! I ten widok przez okna!



- Ale wiesz, że to jeszcze nie wszystko? Chodź teraz na górę...

- Chyba nie dam rady- czujesz, jak z przejęcia nogi odmawiają ci posłuszeństwa.

- Nie, to nie- chłopak podnosi cię w ramiona i niesie po schodach, mimo twoich protestów i krzyków. Dopiero na samej górze stawia mnie z powrotem na ziemię. 

-Nie wierzę...- ledwo dyszysz. Twoim oczom ukazuje się cudowna sypialnia dwuosobowa, o jakiej nigdy nawet nie śmiałaś marzyć. Oczy zachodzą ci łzami.

- Coś się stało? Nie, Wika, nie płacz- pociesza cię pasiasty.

- To...to jest najpiękniejsza rzecz, jaka mnie spotkała w życiu. Dziękuję- rzucasz mu się na szyję, na co on przyjmuje to uwodzicielskim uśmieszkiem.

 - Chcę cię ostrzec, że to nie koniec...

- Ach, Louis, nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa- przytulasz go.- Przez całe swoje życie marzyłam o własnym małym domku, gdzieś z dala od ludzi, o takim, no wiesz, bardzo małym, a tymczasem ty sprawiłeś mi taki...- urywasz gdy chłopak wyprowadza cię na balkon. Widok, jaki można z niego zobaczyć, i cała estetyka po prostu cię powala. Powoli umierasz z radości.
- I co? Jak tam? Halo?- macha ci Tommo ręką przed oczami. Głos po prostu uwiązł ci w gardle- nie potrafisz opisać tego wszystkiego. To Louis... Louis to wszystko zrobił dla ciebie. Ale dlaczego??? To wszystko jest ponad twoje siły- emocje sięgają ponad zenit- i powoli zaczynasz osuwać się na ziemię. Widzisz jeszcze tylko, jak chłopak patrzy na ciebie przerażonym wzrokiem- po czym zupełnie tracisz przytomność.

***

Pierwsze, co widzisz po otworzeniu oczu, to Louis siedzący na progu TEGO cudownego łóżka nerwowo przygryzający paznokcie. Wybuchasz śmiechem na ten widok.

- Nie wiedziałam, że obgryzasz paznokcie, Lou- śmiejesz się dalej.

- Co? Eee...-wydaje się trochę zmieszany.-Tylko, jak jestem bardzo mocno zestresowany...

- A czym jesteś zestresowany?

- No wiesz... zemdlałaś i za bardzo nie wiedziałem co robić... Wybacz, ale kiepski ze mnie przyjaciel.

Dochodzi do ciebie słowo, które przed chwilą powiedział. Przyjaciel. To było bardzo miłe. Nigdy... Nigdy nie miałaś żadnego przyjaciela ani przyjaciółki. Wszyscy w szkole zawsze stronili od ciebie, bo ktoś rozpuścił plotkę o tym, że jesteś nienormalna psychicznie. A może... to prawda?

- Ej, Werka, co tak ucichłaś?- pyta cicho pasiasty.- Powiedziałem coś nie tak...- nagle do niego dociera.- No bo... Jesteśmy przyjaciółmi, co nie?

- Chyba tak- uśmiechasz się radośnie.- Po prostu... nigdy nie miałam żadnego przyjaciela. Wszyscy zawsze ode mnie stronili...

- Dlaczego? Przecież każda dziewczyna chciałaby mieć taką uroczą i inteligentną przyjaciółkę, nie mówiąc już o chłopakach! Taka cudowna osóbka jak ty...- zrobił dziwną minę.- ...musiała mieć ogromne powodzenie w szkole!

- No właśnie nie... Bo oni mówili...- bierzesz głęboki oddech, o słowo dziwnie nie chce ci przejść przez gardło.- Mówili... że jestem psychiczna.

- CO? Ale WTF?- przytula cię twój przyjaciel.- Mam nadzieję, że tak nie myślisz, prawda?

- Wiesz... oni mogli mieć rację- mówisz niepewnie i czujesz, jak powoli w kącikach twoich oczu gromadzą się łzy.

- No co ty? To niemożliwe. Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, Weroniko- przysuwa się bliżej ciebie.- Jesteś niesamowicie piękna, mądra, zdolna. Nie jesteś psychiczna. Oni mówili tak z zazdrości.

- N...Naprawdę tak uważasz?

- Nie- serce ci zamiera.- Ja to wiem.

C.D.N.

♥♥♥ 

Agawa♥ xx

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K