-->

czwartek, 24 kwietnia 2014

#90 Spóźnione życzenia wielkanocne+ Zwariowane newsy

Witajcie!
 
Z okazji minionych świąt wielkanocnych spóźnione życzenia wielkanocne xD
 
Nagiego Harrego
Louisa zabawnego
Z blond pasemkiem Zayna
Dziecinnego Liama
Wiecznie głodnego Nialla
A wtedy rocznica urodzin będzie udana
Świecą się świeczki
Louis znów je marcheweczki
Przechodzi stado mrówek...
Zayn chce bejsbolówek
Widzimy prezentów sześć
Niall znów chce jeść
W telewizji jest Toy Story
Liam zachowuje się jak chory
Jesz na obiad kluseczki
Więc Harry zdejmuje majteczki
Kończą mi się rymy
Uciekam stąd
One Direction i ja życzą ci
Udanych twych wielkanocnych świąt!

Foty wielkanocne:
 
 















No a teraz newsy ;)
 
Takie small:
 
SPAMUJEMY.
 
NA.
 
TT.
 
#PolandNeedsWWATour.
 
PODAWAĆ.
DALEJ.
 
Jutro zaczyna się koncert w Kolumbii, wieczorem, a Niall jest w Madrycie,
Harry i Liam w LA, a Zayn... No cóż Zayn jest w Polsce!

Haha... Now więc już tłumaczę:

Polska zrobiła akcję #WelcomeInPolandZayn.
 
Wrabialiśmy inne kraje, było ekstra :D
 
No a od wczoraj mamy akcję:
 
#PolandSaysGoodbyeZayn i #StayStrongZaynWeKnowYouMissBiedronka
TYLKO W POLSCE! WITAMY I ŻEGNAMY KOGOŚ, KOGO TU NAPRAWDĘ NIE BYŁO!
 
 










W razie co: TO SĄ TYLKO PHOTOSHOPY.
 
Bo na serio są osoby także z Polski które się wrobiły xD
 
No a teraz na serio newsy:

Tak, jak już mówiłam Liam jest w LA:
 


Twitter:
 
 
 
 

 

Harry  w Los Angeles:

 
 
 
Niall pisał na TT, że nie może się doczekać trasy i przypominał, że zaczyna się jutro w Kolumbii.
 
No i to tyle ;)
 
Agawa♥ xx
 
 
 
 
 



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

#89 Imagin: "Szafirowe szczęście" z Liamem

Witajcie!
 
Tak, jak obiecałam, 1 głupi kom= następny imagin.
 
Tym razem jest to "Szafirowe szczęście".
 
Jeśli wam się spodoba, to nie zapomnijcie skomentować, a jeśli niekoniecznie, to nie zapomnijcie mnie o tym powiadomić za pośrednictwem komentarza :P

 

„Szafirowe szczęście”

Kolejny raz z wściekłością naciskasz klawisz Backspace. Hmmm, może: „Hej, Liam, mój pies jest cudowny ?” Nie, to zabrzmi tak, jakbyś się chwaliła.
- JJ (*czytaj [dżej] [dżej]) ? Może napiszę: „Hej, Liasiek, kocham cię?”- pies wyje niezadowolony.- Masz rację, zbyt czułe. A: „Cześć, przyjacielu…”. Nie, zgadzam się z tobą, to zabrzmi, jakbym była jego przyjaciółką. A ja nie jestem do końca pewna, czy jesteśmy tylko przyjaciółmi. 
 
 
Pies wyje ponownie, szturchając łapę miską. Najwyraźniej JJ-a nie interesują twoje rozterki miłosne. On po prostu jest głodny. Wzdychasz i otwierasz lodówkę, po czym rzucasz w stronę kundla jakąś starą kość sprzed dwóch dni, bo ZNOWU zapomniałaś kupić karmy. Na szczęście to go nie zraża. Zdajesz sobie sprawę, że nie traktujesz go najlepiej. JJ jest bardzo przyjacielski i wdzięczny za to, że go przygarnęłaś. On miał strasznie trudne dni. Zamykasz oczy i myślami powracasz do tamtego dnia, w którym zobaczyłaś go po raz pierwszy...
Na dworze w najlepsze szalała burza. Oglądałaś właśnie film- TIU, gdy usłyszałaś szczekanie psa. Z chwilą na chwilę cichło bardziej, więc wyszłaś zobaczyć, czyj to pies. Okazało się, że to duża suczka. Leżała pod krzakiem. Mimo padającego deszczu i ciemności, podeszłaś bliżej. Spojrzałaś w jej oczy i na napis na jej obróżce- „Ruta”. Po chwili zaczęła skomleć. Szybko usiadłaś koło niej i sprawdziłaś, o co chodzi. Ruta zaczęła rodzić. Po cichu odebrałaś od niej poród, przynajmniej się starałaś pomóc. Byłaś przerażona, nigdy jeszcze nie znalazłaś się w takiej sytuacji i nie wiedziałaś, jak się zachować! W końcu pojawił się mały łepek i już po chwili pierwszy piesek znalazł się poza łonem matki. W sumie na świat przyszły 4 małe szczeniątka. Przyglądałaś się im, a tym czasem Ruta dyszała. Podeszłaś do niej i kucnęłaś obok. Nie, żeby coś, ale znałaś się na psach. Ruta powili zdychała.  Uklękłaś koło niej ze łzami w oczach i zaczęłaś ją głaskać. Spojrzałaś w jej cudne, szafirowe oczka, błyszczące i duże, które po chwili zamknęła. Tutaj już nie trzeba było eksperta, żeby stwierdzić, że już ich nigdy nie otworzy. Że już nigdy ich nie ujrzysz.

Po odtworzeniu tamtego wspomnienia, nasunęło ci się nowe. Jak to się stało, że JJ jest teraz z tobą?

Zamieściłaś ogłoszenie w sieci, ale nikt nie zgłosił się po szczeniaczki. Miałaś zamiar oddać je do schroniska. Niespecjalnie przepadałaś za psami, to znaczy nic do nich nie masz, ale z nimi masz za dużo złych wspomnień. Jak byłaś młodsza, pomagałaś swojej mamie przy pracy w weterynarii. Zawsze bawiłaś się z młodymi czworonożnymi, to była twoja pasja. Jednak pewnego dnia, gdy czekałaś, aż mama skończy operować wielkiego buldoga, przyszedł jej współpracownik. Pamiętasz, że zabrał ciebie do domu i czekaliście razem, aż przyjedzie tata. Nie bałaś się, bo pan Olek był zaprzyjaźniony zarówno z tobą, jak i z mamą. Gdy tata przyjechał, obydwoje kazali ci iść do góry, a razem długo szeptali. W końcu tata wyszedł i wrócił godzinę później. Nie miałaś pojęcia, co się dzieje. Gdy zeszłaś na dół, dowiedziałaś się, że mamę pogryzł pies. Śmiertelnie. I że poszła do krainy szczęścia, z której już nie powróci. Nigdy. Ponieważ byłaś mała, nie rozumiałaś, dlaczego ona tam poszła i was zostawiła, czemu nie może wrócić? Dużo płakałaś, ale starałaś się pocieszać, że mama tam jest szczęśliwa. Potem twoje stosunki z ojcem były potworne. Tata zaczął pić, pewnego dnia, jak pan Olek przywiózł cię do domu po przedszkolu, uderzył ciebie. Wtedy przestraszyłaś się jego tak bardzo, że poprosiłaś, abyś mogła mieszkać z panem Olkiem. Tak też się stało. Pan Olek zawsze był dla ciebie miły, ale to nie to samo co tata, prawda?                                                                          
To miałaś psom za złe. Przez jednego psa twoja mama zginęła, a rodzina całkowicie się rozpadła. Na szczęście, nie wszystkie psy są złe, i zdajesz sobie z tego sprawę, ale jednak te wspomnienia są bardzo bolesne.


Gdy wpakowałaś psy z pomocą pana Olka do klatki, spojrzałaś w oczy najmłodszego z nich. I zamarłaś. Ten pies miał takie same oczy… takie same oczy jak jego mama. Szafirowe, błyszczące i duże.  Patrzał na ciebie błagalnie. Wiedziałaś, że będzie mu tam źle, i to twoja wina, bo go tam wysyłasz. Poprosiłaś więc pana Olka, żebyście go wzięli. Nie chciałaś za bardzo się rządzić jego domem, a 4 psy to przesada, no ale jeden to chyba jeszcze nie tragedia? I tak JJ zamieszkał z wami. Karmiłaś go butelką z mlekiem, zrobiłaś mu posłanie ze starych kocy, z których wyrosłaś i kupowałaś mu karmę za swoje kieszonkowe, które przysyłał ci tata. Zawsze dostarczał je panu Olkowi, a ten tobie. JJ trochę urósł, ale nadal ma te… szafirowe oczka.

 

Podchodzisz do JJ-a i głaszczesz go po pyszczku. Liże ciebie po ręce, a potem po twarzy. Ma rację. Powinnaś się wyluzować i napisać list tak, jakby napisała go [T.I.] [T.N.]. Bierzesz się więc za pracę i po godzinie list jest skończony.

Hej, Liam J,

Co tam u ciebie? JJ strasznie za tobą tęskni. Ja zresztą też. Kiedy znowu będziesz w Londynie? Pamiętaj o bilecie na koncert dla mnie i specjalne pozwolenie na wejście dla JJ-a. Nie może go to ominąć :D.

Wczoraj byłam w Center Parku i spotkałam tam twoją mamę. Mówiła, że na twój przyjazd piecze specjalne ciasto. Z bitą śmietaną, na dodatek. Mówiła też, że zakupiła specjalne widelczyki do ciasta, także nie musisz się niczego obawiać.

Jeśli chodzi o mnie, to ostatnio bardzo dużo czasu spędzam z Ruth. Bardzo dobrze się dogadujemy, ona ma świetny gust. Ona także prosiła o specjalny bilet na koncert.

Szybko muszę wysłać ten list, za nim JJ znowu go zje. Pozdrowienia od całej twojej rodziny, mnie i czworonożnego!

[T.I.]

 

Po chwili zastanowienia dopisujesz jeszcze xx, tak że teraz podpis wygląda tak:

[T.I.] xx



Zadowolona wkładasz list do koperty i udajesz się na pocztę. JJ oczywiście wiernie mi towarzyszy. Po wrzuceniu listu do skrzynki siadasz i gapisz się przez dobre pół godziny na stolik na poczcie, nim ktoś zasłania ci oczy od tyłu.

- Eee… Ruth?- pytasz.

- Niee, z tego co mi wiadomo, to jestem płci męskiej…- mówi rozbawiony głos.

- LIAM!- krzyczysz i wtulasz się w przyjaciela. A może… kogoś więcej niż przyjaciela? Nie, to absurd!

- Hej, [T.I.]! Zobacz, co mam!- w ręce trzyma list od ciebie oraz dwa bilety na koncert i pozwolenie na wprowadzenie psa.

- Tak szybko? A-ale jak to? Nie rozumiem!

- Haha, przyjechałem do Londynu dzisiaj rano. Mieliśmy próby, więc przyszedłem dopiero teraz. Muszę przyznać, że ta poczta jest expressowa…

JJ staje na tylnych łapach i zaczyna lizać Liama po twarzy. Obydwoje wybuchacie śmiechem na ten widok.

- A widzisz, mówiłam ci, że za tobą tęsknił!

- Raczej pisałaś! Słuchaj, może pójdziemy z JJ-em na spacer?

- Bardzo chętnie, ale muszę się jeszcze przygotować do koncertu- odpowiadasz.

- Dobrze, to pójdę z nim sam, ok? Muszę odbudować stosunki z czworonożnym.

___________________________________________________

 

I tak właśnie rozdzielasz się z psem. Po wejściu do domu prasujesz sobie bluzkę z napisem: KEEP CALM AND BE AFRAID OF SPOONS (tł. Trzymaj fason i bój się łyżek xD). Gdy robisz sobie makijaż, do domu wbiega JJ. Wydaje się dziwnie zaniepokojony.

- JJ, co jest?- na co on wyje żałośnie i rusza w stronę drzwi. Biegniesz za nim. Pies biegnie przez las, a ty zastanawiasz się, po co on cię tam ciągnie. Na miejscu okazuje się, że zaprowadził cię nad jezioro. Rozglądasz się i po chwili widzisz Liama. Złapała go kolka i nie może wydostać się z jeziora. W każdej chwili może zatonąć!

Rzucasz się w ubraniu, aby mu pomóc, i wtedy zdajesz sobie sprawę, że nie umiesz pływać. Ruszasz rękoma na wszystkie strony, żeby utrzymać się na powierzchni, ale nadaremno. Powoli opadasz na dno. Nagle czujesz pociągnięcie za nogawkę i po chwili znajdujesz się na brzegu. To JJ! Widzisz, jak rzuca się, aby wyłowić Liama. Gdy ten znajduje się na brzegu, szybko czołgasz się w jego stronę i zaczynasz go reanimować. Chwilę wahasz się, gdy dochodzi do chwili „usta- usta”, ale nie na długo. Po 2 min chłopak odzyskuje świadomość.

- [T.I.]… Jeśli zginę… To chcę ci powiedzieć… Że cię kocham. Zawsze cię kochałem, tylko byłem zbyt nieśmiały, aby ci to powiedzieć- po czym traci świadomość. To już koniec- myślisz, a potem oczy ci się zamykają.

_________________________________________________

 

Otwierasz oczy i widzisz, że leżysz na jakimś łóżku. Białym. Okazuje się, że jesteś w szpitalu. Podnosisz głowę i spostrzegasz Liama. Siedzi i patrzy na ciebie rozbawiony, odziany w biały kitiel. Czy wszystko tutaj musi być białe?- myślisz.

- Hej, [T.I.]! Wszystko w porządku?- pyta.

- Och, Liam! Ty żyjesz!

- A dlaczego miałbym nie żyć? Wszystko gra!

- Jak to się stało, że jesteśmy w szpitalu? Ja nie zdążyłam zadzwonić po pogotowie!- dziwisz się.

- Lekarz stwierdził, że wracał z pracy samochodem służbowym i usłyszał strasznie głośne wycie psa. Dzięki temu nas znalazł!

- Liam, JJ nas uratował! Wyłowił mnie i ciebie z wody, a potem wezwał pogotowie! Gdzie on właściwie jest?

- Lekarze się nim zajęli. Spokojnie, wszystko pod kontrolą.

- Em… Liam?

- Tak?

- Ja chciałam spytać… Bo to, co powiedziałeś godzinę temu… To nadal aktualne?

Liam już chce odpowiedzieć, ale w tej chwili wchodzi lekarz.

- Panie Payne, proszę za mną- chłopak niechętnie wstaje i idzie za lekarzem. Wraca po 10 minutach z zaniepokojonym wyrazem twarzy.

- Co się stało?- pytasz wystraszona jego miną.

- Chodzi o JJ… podczas wyciągania nas z wody śmiertelnie skaleczył się w łapę…

- I nie da się z tym nic zrobić?

- Można go zoperować, ale to będzie kosztowało 900 000 złotych! Poza tym, nie mają nikogo asystującego przy operacji! Decyzję trzeba podjąć szybko. [T.I.]?? Zgodzisz się asystować przy operacji?

Przez głowę przebiegają ci wspomnienia z kliniki weterynaryjnej i jak to się skończyło. Ale potem przypominasz sobie JJ-a, psa, który uratował ci życie i decydujesz się to zrobić. Dla niego.

- Dobrze- nie wierzysz, że to słowo przechodzi ci przez gardło.

Liam pokrywa koszt operacji, wydając swoje pieniądze. Jednak nie żal mu ich, gdyż zgodnie uznajecie, że życie JJ-a jest ważniejsze od pieniędzy. Gdy wchodzisz do kliniki, w pierwszej chwili chcesz się wycofać. Jednak potem odważnie wchodzisz na salę operacyjną. Dzielnie asystujesz, podając wszystkie potrzebne przedmioty. W pewnym momencie serce psa zaczyna bić wolniej. Coś poszło nie tak! Okazuje się, że życie JJ-a jest zagrożone. Patrzysz w oczy swojego przyjaciela, który umiera i nie wierzysz własnym oczom.

- JJ!- płaczesz, przytulając jego pysk do swojej twarzy. Ten ostatkami sił liże cię po twarzy.- Och, JJ! Nie poddawaj się piesku, przeżyjesz! Znowu razem będziemy razem chodzić do parku, znów będę ci kupować kości! Będzie jak dawniej!

Nie możesz przestać patrzeć w jego szafirowe oczy. Smutek, jaki jest w nich, przyprawia cię o ataki paniki.

- Piesku, nie możesz mi tego zrobić!

Do pokoju wpada Liam i od razu rzuca się w stronę JJ-a.

- Piesku…- zdążył po raz ostatni spojrzeć w jego szafirowe oczy, zanim zamknął je na zawsze. Po twarzy Liama toczą się ogromne łzy. Razem przytulamy czworonoga i płaczemy. Przed oczami stają ci wszystkie wspomnienia JJ: gdy udawał gwiazdę popu, gdy wspiął się na palmę…

Nie możesz uwierzyć, że to wszystko się skończyło. Że JJ oddał swoje życie właśnie TOBIE i Liamowi, ratując w ten sposób cały zespół i życie wielu fanek! JJ poświęcił swoje życie nieznanym osobom! Czy to nie jest przepiękne?!

Po raz ostatni przytulasz pieska i razem z chłopakiem wychodzicie z Sali. Musicie się przygotować do koncertu. Liam chce go odwołać, ale Modest nie pozwala. Zdenerwowana wchodzisz na salę, trzymając w ręce bilet z miejscem w loży VIP. Cały czas czujesz pustkę z powodu utraty tak ważnej dla ciebie osoby. Gdy rozpoczyna się koncert, nawet nie czujesz radości. Zrezygnowana patrzysz na Liama. On również wygląda na zdesperowanego. Obydwoje wiecie, że JJ nie był zwykłym psem. Że pozostanie w waszych sercach na zawsze, mimo, iż go nie ma przy was. W pewnym momencie Liam mówi do mikrofonu:

- Dzisiaj straciłem przyjaciela- po arenie rozlega się jęk milionów fanek.- Nazywał się JJ. Chciałbym uczcić jego pamięć tu i teraz, wobec wszystkich naszych fanek. Był cudownym psem, uratował mi życie. Nigdy mu tego nie zapomnę, ale też już nigdy mu nie podziękuję. Chciałbym… Nie, przepraszam, nie mogę mówić dalej- jego głos się załamuje i odwraca się tyłem. Zayn klepie go po plecach, dodając otuchy, a sam twierdzi:

- Sami wiecie, ile zwierzę może znaczyć dla człowieka. Nie możecie mu mieć tego za złe.

Pozostali chłopacy kiwają głowami ze zrozumieniem. Liam stoi ze zwieszoną głową. Jest mu strasznie ciężko.

- JJ, gdybyś tu teraz był… Piesku… To powiedziałbym ci… Powiedziałbym… Ci, że…- mówi z trudem Liaś. W tej samej chwili dzieje się coś nadzwyczajnego. Zza kulis wybiega cudowny pies o szafirowych oczach, radośnie merdając ogonem. Skacze na Liama, przewracając go na ziemię i liże po twarzy. Zrywasz się na równe nogi i starasz się dostać na scenę. Nie jest to proste, gdyż jest straszny ścisk.

- JJ!!!!!!!- wrzeszczysz, a tłum fanek rozstąpia się. Gdy w końcu docierasz na scenę, chłopak przytula pieska. Fanki piszczą na ten widok. Podbiegasz do niego i całujesz go w nosek.

- Powiedziałbym ci, JJ- mówi Liam ze łzami w oczach, jednak teraz to są łzy szczęścia.- Że nigdy nie miałem lepszego psa, niż ty. Kocham cię, piesku!

Na te słowa po arenie przebiega głośne: „Ooooooo”.

- Ale… jak to możliwe?- udaje ci się wykrztusić. Liam szybko łączy się z weterynarzem i po chwili obwieszcza milinonom Directioners:

- JJ cały czas był podpięty do maszyn ratujących. Lekarze nie tracili nadziei, a JJ został ocalony. Jego serce zaczęło ponownie pracować. Brawa dla JJ-a i lekarzy!

- London make some noise!- krzyczy Louis.

Chyba ogłuchłaś. No takiego krzyku to jeszcze w życiu nie słyszałaś! Wzruszony chłopak dodaje:

- Nigdy nie można tracić nadziei. Nigdy nie można się poddawać. Zawsze trzeba wierzyć i spełniać marzenia do końca. I dlatego ja właśnie je spełnię, a wy jesteście jego świadkami- zwraca się w stronę fanek, po czym odwraca się w twoją stronę.- Zawsze byłaś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką, ale byłem zbyt nieśmiały, żeby ci powiedzieć. JJ dał mi tę siłę. [T.I.] [T.N.], czy wyjdziesz za mnie?- klęka przed tobą i wyjmuje przepiękny, szafirowy pierścionek. Ze łzami w oczach rzucasz się na niego, nie mogąc powstrzymać krzyku wydobywającego się z twojej paszczy.

- Liam… On jest przepiękny… Równie jak ty- jąkasz się.- Dziękuję ci, że dałeś mi tą radość. Oczywiście, że się zgadzam!

O tyle, co myślałaś, że twój słuch zepsuł się po poprzednim wrzasku i dlatego źle usłyszałaś słowa Liama, to teraz przekonujesz się, że jest całkiem sprawny, bo słyszysz jeszcze głośniejszy krzyk niż wcześniej! Fanki są zachwycone waszym związkiem, krzyczą i wydaje ci się, że skandują: „[T.I.] i Liam! [T.I.] i Liam!”. Patrzysz na to cudownie wzruszona i przeszczęśliwa. Nie możesz w to uwierzyć! Dopiero, gdy widzisz, jak brunet zbliża się w twoją stronę i całuje cię nieziemsko, zaczynasz zdawać sobie sprawę, co się wydarzyło. Słyszysz krzyki ze wszystkich stron, ale nie zwracasz na nie uwagi. W tej chwili liczy się tylko Liam, którego kochasz ponad życie. Dopiero teraz rozumiesz, że zawsze marzyłaś o tym pocałunku. Mijają minuty, zanim go puszczasz, jednak tobie się wydaje, że to były lata. Podnosisz wasze złączone ręce w górę, żeby wywołać kolejną salwę krzyku pośród Directioners.

- Ten szafirowy kolor na zawsze pozostanie w moim sercu- mówisz. Nie możesz opisać swojego szczęścia. O twoje nogi ociera się JJ, który wymaga pieszczot. Ze śmiechem kucacie i głaszczecie psa, któremu zawdzięczacie to wszystko, nie przestawając jednak trzymać się za ręce. Słyszysz jeszcze tylko, jak Harry szepcze do Louisa:

- A widzisz, mówiłem, że to się tak skończy?

 

KONIEC DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE TEGO GÓWNA, NIE BIORĘ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA WYMARCIE SZARYCH KOMÓREK ( tak apropos moje komórki są we wszystkich kolorach tęczy, wliczając w to szafirowy ).

 A teraz... Woaowa... 2 komy i następny One Shot ♥
Na razie on się pisze także... Jeszcze żyjecie.

Agawa♥ xx



 



 

 
Szablon by S1K