-->

środa, 23 lipca 2014

#114 Larry secret- Rozdział IV

 
 
______________________________
 
 
- Myśleli, że uciekną, ale stąd nie ma wyjścia- śmiał się drugi, w którym Louis rozpoznał Michaela.
- Głupcy- potaknął niepewnie trzeci. Szatyn nie słyszał wcześniej jego głosu. Mógł się jedynie domyślać, że to Luke. Nie pasował tutaj- był trochę przerażony, co Tommo dokładnie wyczuwał. I nieswoi. Pewnie go zmusili do współpracy.
Chłopak postanowił nie tracić czasu, aż coś mu zrobią. Wziął więc ostrożnie pustą puszkę z konfiturą i miał zamiar rzucić ostrym rogiem w jednego z nich. Wychylił się ostrożnie zza kamienia, a nie dał rady. Ktoś chwycił go od tyłu i związał usta jakąś szmatą.
- I po co ci to było? Patrzcie tylko, jak ta sierota wygląda- zakpił Ashton, a reszta chłopaków zawyła ze śmiechu. Nie mógł nawet się odezwać i miał trudności z oddychaniem. Mike przygnieździł go do ściany i zapytał z zaciśniętymi zębami:
- Gdzie jest chłopak?
- Mmmm- pokazał im, że nic nie powie, dopóki będzie miał tę ohydną szmatę na twarzy. Kolorowowłosy zdjął mu ją po czym ponowił pytanie.

- Gdzie jest chłopak?
- Jaki chłopak?- Louis udawał, że nic nie wie. Chciał grać na zwłokę, aby zaoszczędzić czasu Harry’emu na ucieczkę.
- Nie wnerwiaj mnie, mały- warknął Michael.
- Nie mów tak do mnie, jestem starszy od ciebie- odwarczał szatyn.
- Tak? Pff, ile ty masz lat? Wyglądasz na 18, a zachowujesz się jak 14- śmiał się Luke. Ten żart nie był do końca udany, ale widać, że chłopak chciał się wtopić w bandę. No niech mu będzie…
- W grudniu skończę 23- wytknął mu język, a Mike się skrzywił. Ha, jest starszy!
- W takim razie nie skończysz- zarechotał Ash po chwili namysłu, a Louis poczuł nową falę gorąca uderzającą do jego głowy. Musi się stąd wydostać, jak najszybciej…
- Jak się nazywasz gówniarzu?
- Ymmm…
- POWIEDZIAŁEM: JAK SIĘ NAZYWASZ?! NIE NAUCZYLI CIĘ RODZICE, ŻE SIĘ ODPOWIADA NA PYTANIA?!
- L-Louis- udało mu się w końcu wyjąkać.
- L-Louis, powiadasz? Dobrze, L-Louis. Gdzie jest lokowany?- powtórzył znowu pytanie Mike. Naprawdę było mu już słabo.
- Nie wiem, dajcie mi spokój- jęknął. Nie chciał z nimi już gadać.- Jeśli macie mnie zabić, zróbcie to od razu, ok?
- Pff, nie tak szybko- uśmiechnął się jeden z nich. Louis nie potrafił już rozróżnić który. Zamknął oczy.- Najpierw powiesz nam gdzie jest ten drugi… Albo będziemy cię torturować tak długo, dopóki nam nie powiesz.
- Nnie- wyjąkał cicho i przycisnął powieki. Niech już odpłynie…
- Nie ma opcji, mały- położył go na ziemi i z całej siły nadepnął nogą. Szatyn poczuł ogromny ból i krew ściekającą po jego twarzy. Nie był nawet w stanie się ruszyć. Miał tylko nadzieję, że Harry uciekł. Że nic mu nie jest. Że jakimś pieprzonym cudem się uratuje.
Tommo w końcu stracił przytomność. Była to dla niego wielka ulga, gdyż pozostali obkładali go pięściami przez cały czas i nie miał już na nic siły. Błądził sobie w swoim umyśle, który odpoczywał. Wyobrażał sobie siebie i bruneta, szczęśliwych, na zawsze razem.

***
- Coś jest nie tak- mulat wyraźnie był kłębkiem nerwów. Nialler cały czas płakał, i chodź Zayn nie widział w tym najmniejszego sensu, bo jeszcze nic nie wiadomo, krajało mu się serce na ten widok. Usiadł koło niego i, dokładnie tak, jak ostatnio, pocierał kciukiem jego plecy.
- Będzie dobrze- pocieszał go.

Wszyscy się martwili i nie wiedzieli, co się dzieje. Nagle Liam spojrzał na zegarek i Malikowi przez chwilę wydawało się, że przez jego twarz przemknął cień strachu. Przez cały czas jego twarz nie zdradzała prawie żadnych uczuć, co było dość dziwne. Payno szybko poderwał się i ruszył ku drzwiom.
- Hola, gdzie ci się tak śpieszy?- zatrzymał go czarnowłosy. Miał dziwne przeczucia…
- Nigdzie- westchnął Liam i otworzył drzwi.- Potrzebuję trochę świeżego powietrza. Nie- odrzekł, gdy Zayn chciał iść z nim.- Chciałbym zostać sam… Pójdę się przejść. Ty musisz zostać tutaj, z Niallem.
No tam. Gdyby nie Niall, Malik zdecydowanie poszedłby za chłopakiem. Może nawet by go śledził, bo cała ta sytuacja wydawała mu się dość dziwna. Chwila moment, Malik, co ty pleciesz? Liam jest zdenerwowany, chce zostać sam, a ty masz zamiar go śledzić? Nie ma w tym nic dziwnego, że idzie na spacer! Jedyne, co jest w tym dziwne, to twoje zachowanie! Jednak intuicja Zayna twierdziła inaczej…
***

I jak? Oto już IV rozdział, chyba najdłuższy mój imagin, przy którym wytrwałam xD
 
Nie zapominajcie o komentowaniu :*!

(przypominam, że ten post publikowany jest dzięki funkcji: zaplanuj post, bo ja w tej chwili jestem

we Francji i nie mam neta)

Agawa♥ xx




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K