Witajcie!
A więc, w końcu spełniał wasze zachcianki i publikuję tego imagina. Jest badziewniejszy
od 1 w szkole, ale sami chcieliście.
OSTRZEŻENIE!
Nie odpowiadam za trwałe urazy mózgu, oczopląsy, zwidy,
szaleństwo ani zrytą psychikę po przeczytaniu imagina xD
Aha, jeszcze jedno. Możecie hejtować, chętnie poczytam :)
P R O L O G
Nic nadzwyczajnego. Po prostu kolejny, nudny, lipcowy dzień. Siedzę w pokoju, wyglądam przez duże okno balkonowe i słucham sobie radia RMF, jednocześnie rozmyślając, jak to fajnie by było, gdyby 1D przyjechali do Polski. Tyle o nas słychać u nich, ale jakoś ich nie widać w Polsce. Nagle z zamyślenia wyrywa mnie dobrze znany głos:
- Hello, I'm Zayn.
- And I'm Loui.
Oczywiście, natychmiastowo mam podnietę, że o nich myślałam i są w radio. Potem kolana mi się uginają, wstrzymuję oddech i podkręcam głośniki.
- Zgadnijcie, co dla was mamy?- pyta Louis, najstarszy członek brytyjsko- irlandzkiego zespołu One Direction. W myślach przywołuję jego niewinną twarzyczkę: rozwichrzone włosy, figlarne oczka, półkoliste, ostro zarysowane brwi i delikatny zarost z uśmieszkiem, tradycyjnie ubrany w bluzkę paski i szelki. To znaczy, tak myślę, że teraz właśnie tak jest ubrany.- Konkurski! Ale wiecie co? Z nagrodami! Nagrodą jest 1 bilet na koncert! Do dyspozycji macie: koncert Lady Gagi, Justina Biebera, Rihanny, Beyonce albo, oczywiście, głównych organizatorów, czyli nas, One Direction! Ale spieszcie się, mamy po jednym bilecie z każdej kategorii! Who is first, is the best!
- Stop, Louis- przerywa mu znaczący głos Zayna.- Nie mamy tyle czasu!
- Ok, ale czemu mi przerywasz?
- Dlatego, że powiedziałeś już dosyć! Moja kolej!
- Oh, no, no, no. Chcę skończyć! Ja zacząłem, ja kończę!
- Ale teraz moja kolej!
- Nie, bo MOJA!
- Moja!
Mimo próby zachowania powagi, wybucham śmiechem, dusząc sobie twarz poduszką. ONI zawsze polepszają mi humor.
- Sam mówiłeś, Zayn, że nie mamy czasu, więc go nie trać na taką drobnostkę!- kontynuuje Louis. Wiem, że jak się na coś uprze...
- Skoro nazywasz to drobnostką, to może przestać się wykłócać?
- Hah, a kto się ciągle wymądrza, twierdząc, że mamy mało czasu?
- SHUT UP!- wrzeszczy Zayn, po czym kontynuuje łagodnie.- Teraz objaśnię wam zasady i co musicie zrobić. Wybieracie jedną osobę albo jeden boysband i piszecie o nim. Co chcecie. Swoje teksty przesyłacie DJ z RMF na numer 7322 albo na stronie internetowej rmffm.pl. Macie czas dooo...- nie dokończył, bo gdzieś z tyłu rozległ się trzask, huk i jęk Zayna.
- To może, skoro Zayn nie może teraz gadać...- zaczął BooBear.
- Mogę!- rozległ się cichutki głos mówiony bez mikrofonu, gdzieś chyba z podłogi.
- To skoro Zayn NIE może teraz gadać, to ja powiem. Do 19:00 dzisiaj, czyli macie... Uff, 19 odjąć 17 h 42 min... Eee... Wyliczycie sobie, ok? Bye, good luck!
Na antenie zrobiło się cicho, a ja wyłączyłam radio. Co to było? MUSZĘ wziąć w tym udział, muszę napisać o nich, muszę wygrać! Tylko, niestety, po rozpatrzeniu tego, mam o wiele więcej przeciw niż za:
1. O nich nie da się pisać! Są zbyt cudowni!
2. Jestem w tym beznadziejna.
3. Niby co mam napisać?
4. Wybiorą tylko pięć osób, jestem pewna, że wśród nich jest jakaś Directioner i zgarnie mi bilet sprzed nosa (wiem, że niezbyt ładnie wyrażam się teraz o jakiejś z moich sióstr)
5. Nawet, jeśli wygram, mam nie pozwoli mi jechać. Trzeba będzie wykombinować jakiś plan!
W sumie, to jest pięć negatywów. Ale może, tak jak na chemii w budowie atomu, elektronów (-) jest tyle samo co protonów (+), czyli jest też pięć pozytywów. Haha, na pewno nie tylko pięć! Minimum milion! No dobra, trzeba wziąć się za ten tekst...
♫ ♫ ♫ ♫ ♫
- Nie, Lucy, ta kanapka należy DO MNIE!
- Pff, w takim razie zobaczymy, co tam chomikujesz w lodówce...
- NIE!!!
- Oj, tak!
Nagle zamieramy. Słyszę w oddali telefon. Nerwowo naciskam zieloną słuchawkę, bo numer jest zastrzeżony.
- Halo?
- Witam, Aleksander Bobliński z tej strony.
- Tak?- pytam. Nie znam żadnego Aleksandra! To ma być żart?
- Twoje imię i nazwisko, adres? Wiek?
- Że co??? Jestem niepełnoletnia, przepraszam pana!- i już chcę się rozłączyć, ale pan zza słuchawki zaczyna się śmiać, po czym informuje:
- Oj, dziecko, nie grymaś. To szansa jeden na milion.
- Al-le... Co, jeśli nie podam?
- Posłuchaj, nie mam czasu. Mówisz, czy nie?
- Nie- odpowiadam rzeczowo i krótko, przecież zależy mu na czasie. Jestem z siebie dumna.
- Pfff, nie, to nie- i wtedy dostrzegam minę Lucy. Pokazuje na telefon, potem na mnie. O co jej chodzi? I wtedy nagle zaczynam kumać. Jakby to był złodziej albo ktoś tego typu, pewnie namawiałby mnie długo, a ten nie namawiał w ogóle! Może to coś ważnego? Szybko zaczynam:
-Eee, przepraszam bardzo...
- Tak? Zdecydowałaś się jednak?
- Yyy, tak. Jestem [T.I.] [T.N.] i mieszam [T.A.]. Coś jeszcze?
- Wiek?
- [T.W.]
- Dobrze, w takim razie wchodzimy na antenę. Zachowuj się jakoś.
To wydaje mi się mocno podejrzane. On samego początku. Słyszę trzask, a Lucy włącza radio.
- Witam, mam przyjemność rozmawiania z [T.I.]?
- Tak, to ja- rzeczywiście, słyszę swój głos w radiu. O co chodzi?
- Gratulujemy ci zwycięskiego biletu na dowolny koncert! Jesteś naszą trzecią osobą, możesz wybrać swojego idola!
OMG! CZAD! Żeby tylko...
- Jest jeszcze bilet na koncert 1D?
- Proszę?
- Czy jest jeszcze bilet na koncert One Direction?- mówię ponownie, wstrzymując oddech. Co zrobię, jeśli nie będzie...?
- Nie wiem, czy ta wiadomość cię ucieszy...- mówi pan Bobliński. Cenne minuty mijają, a mi kończy się dech.
- Ale co?- pytam w końcu zdenerwowana.- Chcę poznać prawdę!
- Tak, są jeszcze...
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! NIE WIERZĘ!- drę się do słuchawki, aż mnie boli gardło.- NA SERIO????!!!!
_____________________________________________________________________________________
A teraz, jak przekonaliście się o beznadziejności tego imagina, a wasze mózgi zostały trwale uszkodzone, mam nadzieję, że nie będziecie chcieli dalszej części. Uwierzcie mi,
będzie tylko gorzej!
Ale żeby nie było...
1 kom= następna część
Zakład, że nie będzie żadnego? Haha :D
Agawa♥
Bardzo fajna pisz dalej
OdpowiedzUsuńPopieram poprzednika :) Świetny imagin! Kiedy następna część?
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za te komentarze :) Nawet nie macie pojęcia, ile dla mnie znaczą!
OdpowiedzUsuń