-->

poniedziałek, 31 marca 2014

#75 Imagin: "Ten dzień zmienił moje życie..."- Rozdział I

Hejo!

Witam was w ten dziwny dzień już wieczorkiem, i wiecie co? Uwaga, uwaga… Mam dla was kolejną dawkę ryjącego psychę imaginu! Ta część jest tak żałosna, że szkoda słów… Ale obiecałam, że jak będzie 1 kom to dodam, a były nawet 2 więc… Zaczynajmy!
____________________________________________________________
 
Rozdział I
- Po co ci karma dla kotów, ledwo się mieścisz!
- A jak spotkam jakiegoś kota?- przypominam swojej najlepszej przyjaciółce, Lucy.
- Ugh… Wzięłaś grzebień?
- Nie…
- Pamiętaj, jak już będziesz na koncercie, zadzwoń do mnie! Muszę to usłyszeć!- ekscytuje się Lucy.
     Kilka godzin temu wymyśliłyśmy plan. Moja mama nie ma pojęcia ani o koncercie, ani o bilecie, bo nie słuchała wtedy radia. Wiem, że nigdy nie zgodziłaby się na samodzielną podróż do Londynu. Wytłumaczyłam jej, że jadę na jakieś kolonie, gdzieś, gdzie nauczę się języka. Wyjeżdżam ze szkoły. Prosta wymówka.
     W realu oprócz biletu dostałam też od RMF bilet na samolot do Londynu, który odlatuje za 12 godzin, ale muszę jeszcze dojechać na lotnisko. Postanowiłam, że pojadę busem na przystanek tramwajowy, skąd pojadę pociągiem do Warszawy na lotnisko. Trochę to skomplikowane, ale co mi tam. Myśl, że spotkam Louisa, Hazzę, Zayna, Niallerka i Liasia pokrzepia moje serce, które jest bliskie wybuchu. No bo jakbyście się czuli, gdyby wasze serca przepełniała radość, entuzjazm, krzyki szczęścia i jednocześnie niepewność, ale jednak ulga, a do tego ciągły stres? No bo może to pomyłka? Sama nie mogę w to uwierzyć!
     Gdy żegnam się z Lucy na PKP, zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Biedna, zostaje L. Ale potem już wsiadam do pociągu i zajmuję miejsce w przedziale 69. Wkładam walizkę na półkę i poprawiam naszyjnik z napisem LA (Los Angeles).
     Martwię się, czy spotkam 1D twarzą w twarz. Mało prawdopodobne, ale wtedy zrozumieliby, że to ja jestem ich żoną, tą prawdziwą! Tą najważniejszą! Tak, zrobię, co w mojej mocy!
     Mimo silnych trzęsień i ekscytujących zdarzeń, w końcu zasypiam. Około 7:25 docieram na lotnisko i oddaję bagaż do odprawy. Szybko odszukuję swoje miejsce w samolocie i wreszcie mam chwilę, żeby pomyśleć. No już, spokój. Uporządkuj myśli. Jestem w samolocie lecącym do Londynu, gdzie pójdę na koncert 1D, gdzie miejsce mam w środkowym sektorze, blisko sceny… Chwila… AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! NIE, ABSOLUTNIE W TO NIE WIERZĘ!
     Spokój. To prawda. Ups, jakaś pani się na mnie dziwnie patrzy. No ale to takie niemożliwe! Och, samolot startuje! I właśnie teraz uświadamiam sobie, że nigdy nie leciałam samolotem! Uświadamiam sobie też jeszcze jedną straszną rzecz. Mam lęk wysokości!
***
- Prosimy o zapięcie pasów i spokojne opuszczenie samolotu- rozlega się głos stewardessy w głośnikach i po 6 godzinach lotu w końcu mogę rozluźnić uchwyt obu rąk na oparciu fotela i otworzyć oczy. „Nigdy więcej!”- myślę, jednocześnie zastanawiając się, jak wrócę do domu. Rozmasowuję zdrętwiałe nadgarstki i udaję się po bagaż. Gdy już widzę go nieopodal, jak podjeżdża, słyszę znajomy głos. Ostrożnie i powoli odwracam głowę.
- Jak to: NIE MA? Jak to: ZAGINĄŁ? Mam to gdzieś! Ja chcę swój plecak! Ja tam miałem całe swoje zapasy- jęczy niewysoki blondyn o iście niebeskich oczkach.
- NIALL!- wrzeszczę i pędzę w jego stronę.- NIALL! NIAAAALLL!
     Chłopak odwraca się i ostatnie, co mu się udaje zobaczyć, to jasna plamka rzucająca mu się na szyję. Biedak, ledwo łapie równowagę.  Ja nad tym nie panuję. Taka już jestem.
- Hej! Dziewczynko!- śmieje się Niall.- Co tam?
- Niall- szepczę i przytulam go najmocniej jak potrafię. Czuję to ciepełko bijące z jego ciała. Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem, co robię i dlaczego u licha nikogo tu nie ma? Gdy jednak w końcu puszczam zdrętwiałego blondyna spostrzegam, że zewsząd pcha się wrzeszczący tłum. Ochroniarze ledwo sobie z nimi dają radę, ale już za chwilę fani zmasakrują Nialla! Ale on pobladł! Co mu jest?
-Wiejemy!- krzyczy, żebym usłyszała cokolwiek wśród hałasu, po czym chwyta mnie za rękę i po dłuższej szamotaninie udaje nam się odetchnąć świeżym powietrzem. Jednak nie na długo, bo fanki natychmiast zmieniają kurs i ruszają w pogoń za nami! Chociaż biegniemy, ile sił w nogach, odległość między nami, a tłumem zmniejsza się z każdą chwilą! W ostatniej chwili wbiegamy do jakiegoś opuszczonego domu i zatrzaskujemy drzwi.
- Myślisz, że ktoś się pogniewa, że napastujemy jego dom?- pyta blondyn żartownym głosem.
- Myślisz, że ktoś tu w ogóle mieszka?- odpowiadam.- Ten dom wygląda na niezamieszkany od kilkuset lat!
     Rzeczywiście, zwisające pajęczyny, ciężkie zasłony w oknach i kurz na meblach i podłodze sprawia, że panuje tu mroczna atmosfera. Ostrożnie odsłaniamy ciężką, ciemnozieloną zasłonę i wyglądamy przez okno na ulicę. Zadziwia nas to, co widzimy. A widzimy, ulicę równie wymarłą, jak ten dom.
- Dziwne, nie widać żywej duszy!
- Pewnie nas nie zauważyli i pobiegli dalej- mówi niebieskooki śmiertelnie poważnym głosem.- No nic, rozgośćmy się.
     Mimo licznych przeszkód na drodze (m.in. pajęczyny) dotarliśmy do pomieszczenia, które trochę przypominało kuchnię (z pozoru był tam wielki głaz służący za lodówkę, palenisko i gliniane naczynia).
- Tu chyba mieszkali jaskiniowcy- zastanawia się Nialler, otwierając „lodówkę”.
- Niall, wiesz, że jaskiniowcy nie wiedzieli, co to gliniane naczynia i lodówka? Oni w ogóle ogień wynaleźli bardzo późno!
- Ekhem… Nie jest źle, jeśli chodzi o żarło, starczy na kilka dni, a później stąd uciekniemy- ignoruje moje info o jaskiniowcach.
     Próbuję ustawić „radio” znalezione na blacie, ale słychać tylko szum. Zrezygnowana podchodzę do „lodówki”. Naliczam 18 puszek z zupą i małą, wędzoną makrelę. Wow, nie wiedziałam, że tu jest coś tak nowoczesnego, jak zupa z puszki! Chłopak patrzy na mnie głodnym wzrokiem.
- Wolno ci zjeść maksymalnie 3 puszki dziennie!- ostrzegam go.
- WTF? Mamu 18 puszek, wrzuć na luz.
- Halo, ziemia do Nialla! Ja też tu jestem! Myślisz, że zaliczam się do tych, co nic nie jedzą?
- Przecież jesteś chuda jak szczupak… Sorry, makrela!
- Ty też!
- Ah, nie dogadamy się. Chcesz mnie zagłodzić?
     Podchodzę do Irlandczyka i patrzę prosto w jego świecące, niebieskie oczka. Specjalnie ucieka wzrokiem, ale nie ma wyboru, po chwili łapie kontakt wzrokowy. Patrzymy na siebie przez jakieś 2 min. W tym czasie mam okazję na żywo poobserwować jego twarz- każdą rysę, każdy kącik. Nawet o tym nie śniłam! Patrzę, jak z każdą chwilą jego oczy stają się coraz szersze, jakby coś zobaczył. Mimowolnie patrzę na jego usta. Są takie małe, słodkie i idealnie ułożone. Tak bardzo chciałabym…
     Potrząsam głową trochę zbyt energicznie, by pozbyć się dziwnych myśli i uderzam w metalowy blat z wielką siłą. Osuwam się na ziemię, nie zdając sobie sprawy z tego, co dzieje się wokół. Tracę przytomność.
______________________________________________________________

I jak? Czy wasze komórki mózgowe już zupełnie wymarły? Dacie mi spokój? Jestem pewna, bo podwyższam wymagania.

2 komy-----> II rozdział!
Hah dalej jest jeszcze gorzej, uwierzcie mi J
 
AAAAA
 
 
Ja lece,
 
Agawa♥



4 komentarze:

  1. ''zajmuję miejsce w przedziale 69'' fajny przedział :P
    a tak na serio, to sper imagin
    Dużo, dużo śmiechu przy czytaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby było jasne, nie czytałam jak obiecałam, ale rzuciło mi sie w oczy ze muszą byc 2 komentarze...
    Jeden już był... więc masz drugi!
    Sorr nie mogłam się powstrzymac :D
    ~Mrs.Direction

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiem :) 69 rządzi!!!! Zabije >< Mrs. Direction!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, były 2 komentarze, a ja czekam............ i czekam............. i kur*a nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! weź się za to bo cie zabije jak już 1D przyjadą do Polski to ja cię znajdę i po prostu ukatrupię!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K